Christchurch jakoś szczególnie mnie nie urzekło. Warto zwiedzić katedrę oraz przejść się ulicami odchodzącymi od placu katedralnego zabudowanymi starymi angielskimi kamienicami. Dużą uwagę turystów skupia starszy jegomość przypominający Gandalfa. Białe szaty, broda i długie siwe włosy :) Anglik stojąc na rozkładanej drabinie nawija o wszystkim co mu ślina na język przyniesie. I tak podobno od dwudziestu paru lat :) Twardziel. Na przedmieściach Christchurch pobiliśmy dotychczasowy cenowy rekord "fish&chips". Teraz jest to 3,5$ za porcję drwala :) Wieczorem ostatnia "impreza" upamiętniająca nowozelandzkie przygody :)
|
Gandalf ;) |