Park Narodowy Westland to ponad 60 lodowców. Podeszliśmy pod czoła dwóch z nich: Franz Josef i Fox. Pierwszy raz widziałem lodowce i muszę przyznać, że ta niebieskawa masa robi spore wrażenie... Jaro skorzystał z helikoptera i zobaczył to wszystko z innej perspektywy. Wypieki na jego twarzy świadczyły, że z góry wrażenie było jeszcze bardziej powalające. Nam pozostały do oglądnięcia wypstrykane przez niego fotki. Po lodowcach dłuższa laba na plaży Gillespies. Słoneczko grzało ciałka, a my rozkoszowaliśmy się widokiem na pokryty śniegiem szczyt Mt. Cook... :) Resztę dnia wypełniła nam trasa w kierunku Wanaka. Na ponad 200km odcinku minęliśmy zaledwie 6 samochodów. Obrzeża Parku Narodowego Mount Aspring to prawdziwa dzicz. No i kraina martwego oposa. Na 40km odcinku, na jednego widzianego żywego oposa, naliczyłem 38 rozjechanych. Nocleg w okolicy Makarora. Horroru z krwiożerczymi muszkami ciąg dalszy. Masakra!
My name's Olo, Olo Olecki :) "Blog" jest relacją z podróży z plecakiem po NZL i AUS. Bohaterowie to Iwona, Jaro, Ted, Bartek oraz autor. W całości tworzony za pomocą smartfona, przez co wpisy będą na ogół krótkie, w pigułce relacjonujące kolejne dni. Zdjęciami zostanie uzupełniony najprawdopodobniej dopiero po powrocie do kraju ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz