środa, 17 lutego 2010

Tongariro Crossing

Mt. Tongariro to brzmi dumnie. Park Narodowy Tongariro był drugim utworzonym na świecie parkiem narodowym. Uśpiony wulkan, aczkolwiek dym i znajomy smrodek sugerują, że coś tam w środku bulgocze. Z samego rano wybraliśmy się na treking trasą Tongariro Crossing (19,4km). W połowie trasy pogoda zgłupiała. Coś a'la sztorm z filmu Gniew Oceanu. Brakowało tylko twarzy Posejdona :) Deszcz wbijał się w ciało z każdej strony, woda dotarła wszędzie, ubranie nie zdało egzaminu. Przemokło wszystko, włącznie z zawartością plecaka. Do tego ta piździawa, zima w lecie. Z rozwiązanym butem męczyłem się dobre kilka minut. Jarowi zdmuchnęło i wywiało przeciwdeszczowy pokrowiec z plecaka. Gdzieś w Mordor ;) Do tego jeszcze mgła... :) W tej sytuacji plan wejścia na Mt. Ngauruhoe odłożyliśmy na bliżej nieokreśloną przyszłość ;) Pogoda poprawiła się po drugiej stronie góry, dzięki czemu udało się przynajmniej zobaczyć siarkowe szmaragdowe jeziorka. Końcówka trasy to już spacer przez las deszczowy. Zielono, słonecznie i cykadowo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz